Pässlich 02 - von Sautens (AUT) nach Sterzing (ITA)

Miejmy nadzieję, że noc minęła spokojnie, bo drugi dzień to tzw. etap królewski.

Kiedy zmęczone kości po raz kolejny siadają na rower, trasa prowadzi dość płasko drogą Ötztaler Bundesstraße do Oetz. Między miejscowościami Habichen i Tumpen czekają dwie agrafki o nachyleniu 9%. Po minięciu Tumpen robi się spokojniej. Jeśli już tutaj ktoś się męczy, powinien zawrócić, bo prawdziwy podjazd zaczyna się dopiero w Zwieselstein po 38 km.

Kolejna ścianka pojawia się tuż przed Sölden — nachylenie niemal 5%. Kto liczy na chwilę oddechu, szybko zmieni zdanie: już po przejechaniu przez Sölden i przed Zwieselstein znów czeka mocna ścianka — kolejne 9%.

Trasa prowadzi przez niewielką miejscowość Zwieselstein i dopiero tutaj zaczyna się prawdziwa wspinaczka na Timmelsjoch (2509 m n.p.m.).

Zaraz za Zwieselstein zaczyna się ścianka o nachyleniu 8%, potem robi się łagodniej i 'spokojniej' — do samego Timmelseck (ok. 1840 m n.p.m.) podjazd trzyma się w granicach 4-5%.

Teraz zaczyna się radosna harówka. Od pierwszej dużej serpentyny nachylenie nie spada już poniżej 7%. Wręcz przeciwnie — utrzymuje się konsekwentnie między 7 a 8%.

Chwila wytchnienia, i to krótka: po przejechaniu przez Hochgurgl (kilometr 49 trasy) czeka 3-kilometrowy zjazd do Timmelsbach.

Hochgurgl to także punkt poboru opłat — dla rowerzystów przejazd jest darmowy.

Te przyjemne 150 metrów przewyższenia stracone na zjeździe (8% nachylenia) nie są wygrane na stałe. Teraz trzeba je będzie odrobić w ostatnim, stałym podjeździe 8-9% rozłożonym na 9 serpentyn.

Po zdobyciu Timmelsjoch przekracza się jednocześnie granicę z Włochami.

Kolejne 28 kilometrów to zjazd! Szczególną ostrożność trzeba zachować w pierwszym tunelu — jak i wszystkich kolejnych — bo są nieoświetlone! Zdecydowanie zaleca się tylne oświetlenie.

Zjazd kończy się w St. Leonhard in Passeier.

Ta malownicza miejscowość to nie tylko koniec zjazdu, ale równocześnie początek drugiego, znacznie cięższego podjazdu.

Jak już wspomniano, podjazd zaczyna się w St. Leonhard in Passeier. Kolejne niemal 19 km to nie tylko ciężka, ale wręcz brutalna wspinaczka. Poza krótkimi fragmentami 4%, podjazd prawie cały czas trzyma 8%. To jeszcze nie wszystko: na dwóch sekcjach nachylenie przekracza 11%.

Zjazd jest równie efektowny jak podjazd. Fantastyczne widoki i świetne serpentyny... To prawdziwie jedno z top 10 alpejskich przełęczy, jak pisał magazyn 'tour'. Zjazd kończy się w Gasteig, tuż przed bramami Sterzing.

W Sterzing kończy się także etap dnia.