Kashmir: Manali - Leh (Etappe 0)

9.9.1996 Rano, tuż przed Kullu, wysiedliśmy z autobusu i - w końcu, w końcu - wsiadliśmy na rowery (przy tamie Pandoh). Najpierw spokojnie pokonaliśmy 1000 m przewyższenia, ale później deszcz stawał się coraz mocniejszy. W Kullu spotkaliśmy grupę angielskich rowerzystów MTB i udało mi się kupić licznik od jednego z nich. Przykleiłyśmy go do mojego roweru, a obwód oszacowaliśmy na 216 cm. Potem deszcz zaczął padać coraz mocniej, droga stawała się coraz gorsza, a moje dłonie skurczyły się od jazdy po kamieniach i błocie. Po prawej burzliwa rzeka, po lewej osuwiska ziemi, a przed nami i za nami szaleńcy prowadzący autobusy w swoich czołgach. Całkowicie wyczerpani i z prawie zdrętwiałym od bólu tyłkiem dotarliśmy wieczorem do Manali. Holenderka, która jechała w naszym kierunku, poleciła nam hotel Koyal. Poszliśmy tam, musieliśmy wnieść (!) nasze rowery i z powodu smrodu z łóżek woleliśmy spać na podłodze... Następnie nastąpiły cztery dni przerwy z powodu choroby.