Kolejne gminy wokół Raciborza

Tym razem swoją wycieczkę zaczynam w Łaziskach z parkingu przy kościele gdzie zostawiam auto. Ruszam w stronę Olzy i wszystko jest ok aż do Uchylska gdzie szlak widzie po cholernych płytach betonowych. Na szczęście trwa to krótko. Podobna irytacja na wale za Roszkowem znowu płyty. Skręcam więc na drogę 45 i tak ciągnę do Tworkowa. W Bolesławie szlak znowu poprowadzony jest polami zamiast asfaltem, tylko po co? W Krzanowicach krótki postój i kręcę do Strachowic a potem do Rohova. Tam w gospodzie U Komarku kolejny postój i degustacja pysznego piwa Rohan oraz duża butla 1,5l do domu. Polną drogą kręcę do Sciborzyc Wielkich. To chyba najgorszy kawałek całej wycieczki. Dalej skręcam na Sudice i docieram do tamtejszej kopi katedry Kilońskiej. Robi wrażenie. Potem droga do Raciborza i tam kolejny postój oraz pyszna kawa mrożona z lodami waniliowymi. Fajnymi ścierzkami docieram do mostu na kanałem ulgi i skręcam w prawo w stronę Lubomi i Syryni. Ponieważ zależy mi na zaliczeniu gminy Pszów pedałuję pod perfidną górkę ulicą szybową. Wypróbowałem wszystki przerzutki a serducho o mało mi nie wyskoczyło. Ale jak mawia pewna pani damy radę. W Syrynce skręam do lasu i przez kolejne chopki dociram do ul. Rogowskiej w Czyżowicach. I tu jakieś zaćmienie umysłu bo skręcam w prawo do Rogowa zamiast w lewo przez Czyżowice do Gorzyc. Robie więc dodatkowe 5km. Ale dzięki temu na mecie mam 100,7km i kolejne gminy zaliczone. No i świtne piwko na wtorkowy mecz z Ukrainą.